Zupa

muz. Artur Jurek
sł. Renata Irsa

Na stałym lądzie zabaw bez liku
W kota i mysz, i w wyższość gatunków
W niejednym stadku na spiętym pośladku
Ile to można usłyszeć o sobie!
Zanim coś zrobię, już ktoś się wypowie
Jeszcze nie zacznę, a już się dowiem

I w taki dzień targowy uprzejme rozmowy słyszę
To kalarepa rzepie dobrobyt w grubym brzuchu wytknie
Cebula wnet się dowie, z kim jest, a z kim jej nie po drodze
Ktoś komuś coś zarzuca, a Brzechwa w grobie się przewraca.

Na stałym lądzie zabaw bez liku
W kota i mysz i w wyższość gatunków
W niejednym stadku na spiętym pośladku
Ile to można usłyszeć o sobie
Zanim coś zrobię, już ktoś się wypowie
Jeszcze nie zacznę, a już się dowiem

Na stałym lądzie zabaw bez liku
W kota i mysz i w wyższość gatunków
W niejednym stadku na spiętym pośladku

A co to komu szkodzi, że wzrokiem por za grochem wodzi?
Jak tacy z nich koledzy niech sobie w grządce czule siedzą
Gdy cebula nie taka, niech szuka innego buraka
Znajdzie się również mądry, co rzepy brzuch pokocha krągły

Ja nie chcę życia w stadku bez głowy na spiętym pośladku
I lubię rzepę krzepką, buraka i marchewkę wiotką
W niejednym już zaraza podstępnie rakiem się zakrada
Po co te swary głupie, skończymy wszyscy w czarnej:
ZUPIE